Astronomiczno
– astrologiczny paradoks dwunastego domu
Sytuacja planety znajdującej się w 12 domu
horoskopu urodzeniowego wydaje się paradoksalna. Według reguł astrologicznych
wkracza ona do domu 12 dokładnie wtedy, gdy wschodzi – a więc zaraz gdy tylko
wyłoni się spod horyzontu, bywając wówczas niekiedy doskonale dostrzegalną
nawet gołym okiem. Tymczasem wbrew temu, co widzimy, według reguł
astrologicznych energia takiej planety momentalnie słabnie, marnieje, staje się
trudno uchwytna, jakby „przeźroczysta”,
a niekiedy wręcz słabo obecna w życiu właściciela horoskopu.
Planetarna
drzemka
Sprzeczność tę łatwo pogodzić, jeśli uświadomimy
sobie, że codzienne narodziny każdej planety (bo tak metaforycznie można opisać
moment jej wschodu) to naprawdę spory wydatek energetyczny. A zatem teraz, gdy
już dostojnie jaśnieje po – można by rzec -
szczęśliwymi rozwiązaniu, nadchodzi pora, by udać na wypoczynek i
zregenerować nadwątlone siły. A skoro planeta w 12 domu drzemie, relaksuje się
i odbywa coś w rodzaju rekonwalescencji, nie ma się co dziwić, że wyraźnie traci ona swój „pazur” i wywiesza
kartkę z napisem: „nie ma mnie dla nikogo”. Owa metafora snu doskonale pasuje do Neptuna i znaku Ryb, które to
według astrologii współczesnej rządzą tymże domem. Sęk w tym, że w przypadku
horoskopu urodzeniowego ten dwunastodomowy odpoczynek lubi się przedłużać
– nieraz nawet na całe życie właściciela
takiego kosmogramu.
Nie – ziemska realizacja
Wymęczone mozolną wspinaczką ponad horyzont planety znajdujące się w
12 domu naszego horoskopu nie bez przyczyny więc odmawiają współpracy
wymagającej większego fizycznego wysiłku, nie mówiąc już o tym, by był to
wysyłek zaplanowany i ujęty w jakieś ramy. W praktyce objawia się to tak, że
niezmiernie trudno zaprząc je do systematycznych działań, które mają przynieść
konkretny, namacalny efekt. Nic dziwnego, że dom 12 ze swoją strategią „rozmemłania”
i działania przez zaniechanie tworzy opozycję do ziemskiego domu 6.
Planety dwunastodomowe wolą po
prostu z na wpół zamkniętymi oczami płynąć z prądem tam, gdzie zostaną pchnięte
przez siły, nad którymi nie mają (i często nie chcą lub nie potrafią mieć)
kontroli: przez emocje, a także przeczucia czy intuicję. Nie mają nic
przeciwko, by powodował nimi przypadek lub by rozgrywała je neptuniczna „muzyka
z nieba”, którą - znajdując się w sennym transie - z dużą łatwością właściwie
interpretują.
Dwunastodomowy bezwład,
bezsilność i inercja
Także właściciel takiego horoskopu, nauczony doświadczeniem i w
poczuciu bezsilności, często próbuje już nie angażować tych planet do swojego
życia. Woli zostawić je w spokoju, gdyż czuje, że niewielki z takich
półprzytomnych, anemicznych bytów pożytek, jeśli kierować się racjonalnymi kryteriami.
Nadto wybudzone z drzemki, rozkojarzone mogą przecież łatwo wymknąć się spod
kontroli i podryfować w kierunku niekoniecznie świadomie obranym przez
posiadacza dwunastodomowej planety.
A i same dwunastodomowe planety
wcale nie pchają się na świat. Nie chcą, by ktokolwiek widział je „takie
nieuczesane” i w nocnym negliżu – więc
chowają się i nie niepokojone delektują się ciszą, błogim spokojem oraz tak
potrzebną im izolacją. Już na starcie „poddają się”, wyraźnie nie chcą odgrywać
swej roli w taki sposób, jak oczekuje właściciel horoskopu i publiczność.
Natomiast psychoastrologia mówi wtedy o długim „zbieraniu się” oraz o późnym
dojrzewaniu do spraw, które sygnifikują dwunastodomowe planety.
„Już był w ogródku …” czyli
planeta w 12 domu w koniunkcji do ascendentu
Nawet jeśli mówimy o planetach osobistych, bez których trudno
funkcjonować w życiu codziennym,
właściciel horoskopu, w którym znajdują się one w 12 sektorze, ma
wrażenie, jakby związane z tymi planetami energie oraz sfery życia, którymi takie planety
zarządzają, znajdowały się permanentnie za zasłoną skonstruowaną z osi
ascendentu. Jednak nim bliżej tego szczególnego punktu horoskopu znajduje się
dwunastoomowa planeta (czyli jeżeli jest ona w koniunkcji z ascendentem, lecz
od strony 12 domu), tym silniejsze wrażenie właściciela horoskopu, że od
podniesienia kurtyny i wydostania się na świat dzieli go zaledwie jeden
zdecydowany ruch. Choć przekonanie to daje początkowo pewien komfort
psychiczny, w praktyce z reguły nie jest on jednak w stanie zmobilizować
się do
podjęcia tego wysiłku, wyhamowując w ostatniej chwili, by nadal tkwić
bezpiecznie za zasłoną w swym niezdecydowaniu, chaosie i potrzebie słodkiego
letargu. W ten to oto sposób w końcu dociera do jego świadomości, że planeta w
domu 12, choć blisko ascendentu, nie będzie zachowywać się tak, jakby była ona
w domu 1, będącym pod władzą dynamicznego i bezpośredniego Barana, zaś próba
nadania jej impetu jest syzyfową pracą.
„Już z gąską się witał” czyli planeta na
pograniczu domu 12 i 11
Także na
drugim krańcu domu 12 znajduje się furtka do zupełnie innego świata. Mam tutaj na myśli pogranicze 12 i 11 domu. Planety tu przebywające słyszą już z kolei gwar niezobowiązujących
rozmów towarzyskich i czują atmosferę swobody intelektualnej typowej dla domu
11. Można by rzec, że prawie się wyspały
i są gotowe, by wkroczyć do domu powietrznego, by wreszcie oddać się wymianie
myśli i zakończyć czas odosobnienia. Niestety nie posiadają wystarczającej
energii, by sforsować drzwi, co czyni jej położenie nie mniej niekomfortowym
niż gdy rezydują w pobliżu ascendentu.
Nie chcę, nie potrafię czy nie mogę?
Funkcjonowanie planety w 12 domu przypomina więc nieco pobyt za
szklanymi drzwiami lub jak kto woli za niewidzialną kurtyną, która wydziela
pokój sypialny, w którym rozbrzmiewają neptuniczne kołysanki. Zasłona szczelnie oddziela ją od
wkroczenia w realne życie, kiedy to właściciel horoskopu mógłby używać jej w pełni świadomie i wedle
swych potrzeb, zamiast mierzyć się z
niezdecydowaniem, sytuacjami, które wymykają się spod kontroli czy też z
lękami i niepewnością, które są domeną tego domu.
Rodzi się jednak ważne pytanie:
czy faktycznie nie mógłby on owej zasłony
odsunąć sam, gdyby tylko, uświadomiwszy sobie, jaki jest jego
horoskopowy potencjał, zechciał siłą woli zebrać się w sobie i skończyć
z wsłuchiwaniem się w obezwładniający syreni śpiew? A skoro tego nie robi, to
dlatego, że nie chce, nie potrafi czy
zwyczajnie nie może?
Dwunastodomowy charakter i
temperament
Moim zdaniem odpowiedź, jakiej udzielimy na to pytanie, tak naprawdę
oddaje istotę sporu pomiędzy astrologią
współczesną (inaczej humanistyczną, odwołującą się również do psychologii)
a astrologią klasyczną, zwaną też
tradycyjną. Astrolog współczesny odpowie
raczej, że „nie chce” lub ostatecznie „nie potrafi”, gdyż według niego
obsadzony dom 12 znamionuje pewien typ osobowości czy wrodzonych preferencji, z
którymi przychodzimy na świat. Mianowicie taka konfiguracja może wskazywać
na:
⏩człowieka naturalnie nieśmiałego i wycofanego
w sferze życia, której dotyczy dwunastodomowa planeta;
⏩kogoś kto nie potrafi, nie lubi
lub nie odczuwa potrzeby realizowania się
w tych dziedzinach w taki sposób lub w takim stopniu, w którym
posiadacze innych horoskopów nazwaliby „pełnym” i zamiast tego pozwala tym
planetom „spać”, bywa że bez większego poczucia dyskomfortu;
⏩kogoś, kto nie do końca „czuje”
owe dziedziny – dwunastodomowo spowite neptuniczną mgłą – i dlatego porusza się
w nich nieco po omacku, z różnymi rezultatami, co bywa irytujące,
jednakowoż „niezależne” od człowieka,
który „taki się urodził”;
⏩kogoś,
kto te energie realizuje po prostu niestandardowo w dzisiejszym
materialistycznym świecie, na przykład bardziej subtelnie – np. służą rozwojowi
duchowemu, rybiej misji i poświęceniu itp.
I tak na przykład osoba ze Słońcem w 12 domu ma rys introwertyczny
i nie lubi błyszczeć pchać się na afisz, a potrzebę samorealizacji realizuje
raczej po cichu i w odosobnieniu, a na fakt ten pokazuje takie, a nie inne
położenie horoskopowego światła. Natomiast Saturn
w 12 domu „usypia” i rozmywa
klasycznie pojmowaną ambicję rozumianą jako konkretne osiągnięcia społeczne czy
zawodowe. Mielibyśmy zatem do czynienia z osobą mniej zainteresowaną czy też
naturalnie mniej uzdolnioną w kierunku saturnicznych osiągnięć.
Ogólnie rzecz biorąc sposób
ekspresji dwunastodomowych planet przypominałby znak Ryb – ze wszystkimi
zaletami i wadami tegoż znaku. Taki już jest urok tej osoby, która nie chce lub
nie się łatwo zmienić, chociaż mogłaby to ewentualnie uczynić na drodze
„przepracowania” słabych stron konfiguracji – mówi astrolog współczesny,
cokolwiek owo przepracowanie miałoby w praktyce oznaczać 😁.
Planetarne uwięzienie
Inaczej na pytanie, czy posiadacz planety w 12 domu
udręczony niekiedy sposobem jej realizacji, może jakoś poprawić jakość swojego
życia, odpowie astrolog klasyczny. Jego zdaniem dom 12 to dom trudny, źle
rokujący - i to nie tylko dlatego, że to dom upadający. Warto pamiętać, że
według astrologii starożytnej ciała niebieskie położone w 12 sektorze „nie widzą ascendentu" czyli
horoskopowego okna na świat. Ich blask pada pod takim kątem, że nie mają możliwości
swobodnego wyrażania się. Wedle tej teorii takie usadowienie planety w 12 domu
to niestety nic dobrego – i to pomimo usilnych starań właściciela kosmogramu. To swoiste uwięzienie planety
(czasem dosłowne, lecz o wiele częściej w przenośni) skutkujące nie tyle
introwertyzmem i brakiem chęci czy potrzeby działania w danej sferze, lecz
przede wszystkim brakiem realnych szans i takowych możliwości.
I tak człowiek mający Słońce w 12 domu mimo wysiłku czuje się
(o może faktycznie jest?) niezrealizowany, pominięty - jednym słowem
niewidoczny. Księżyc w domu 12
utrudnia realizację w sferze rodzinnej, Merkury
osłabia potencjał umysłowy, Wenus
przynosi - chcianą lub nie - samotność, a Mars,
jako że w sam sobie jest malefikiem, zamknięty w maleficznym domu 12
wyzłośliwia się jeszcze bardziej, czyniąc człowieka podatnym na gwałtowność
i agresję - czy to jego własną, czy też chciał – nie
chciał przychodzącą do niego z zewnątrz.
A zatem konkluzja astrologa tradycyjnego będzie następująca: właściciel
horoskopu nie może funkcjonować inaczej mimo najlepszych chęci, a jego los,
który nie szczędzi mu trudności, jest
zdeterminowany.
Dwunastodomowy wygrany
Jeśli jednak trzymać się reguł astrologii klasycznej, w najlepszej
sytuacji byłby właściciel dwunastodomowego
Saturna, który w tym sektorze jest w tzw. „planetarnym joyu”. A zatem
zamiast wskazywać na kogoś dość nieporadnego i „rozmytego” w sferze społecznej
i zawodowej, kto kiepsko radzi sobie z codziennymi obowiązkami, rutyną czy z funkcjonowaniem w strukturze, takie
położenie wróżyłby stosunkowo mało jadowitego i dość okiełznanego Wielkiego
Nauczyciela, który może i niespecjalnie nie pomaga w karierze czy innych saturnicznych
osiągnięciach, ale przede wszystkim nie szkodzi.
A Wam Które podejście jest
bliższe: to z astrologii tradycyjnej czy współczesnej? Czy waszym zdaniem
posiadacz jakieś ważnej planety w 12 domu przejawia pewne specyficzne cechy i
zachowania dlatego, że horoskop z planetami w 12 domu odzwierciedla po prostu
taki jego charakter i temperament? Czy też raczej być może chciałby on działać
inaczej, lecz okoliczności życiowe, na które napotyka, symbolicznie wciąż
spychają go do tego niesympatycznego sektora, któremu tradycja astrologiczna
przypisuje izolację i „ukrytych wrogów”, mocno utrudniając mu przebicie się na
świat i odniesienie sukcesu? Ciekawa jestem Waszych opinii😃.
Mam Wenus w Skorpionie na ASC ale na 29 stopniu domu 12, czyli w zasadzie już na samym końcu.Jest też w sekstylu z MC w Pannie. Czytałam kiedyś, że kiedy planeta jest na samym końcu domu, to interpretuje się ją, jakby była w domu kolejnym.Nie mogę narzekać na urodę ale z tą samotnością coś jest :) Dziękuję za artykuł i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że nie brakuje Pani urody - w końcu Wenus jakby nie było jest nadal na osi - a więc jest bardzo silna. A koncepcja o interpretacji planety pod koniec domu jakby już była w domu kolejnym wynika po pierwsze z często nieprecyzyjnie podanej godziny urodzenia (5 minut różnicy może spowodować, ze planeta jest już jednak w domu kolejnym) oraz z tego, że są różne systemy domu i w zależności od zastosowanego planeta - zwłaszcza na pograniczu - jest w jednym lub w drugim. Jeżeli natomiast podana godzina jest wiarygodna co do minuty, Wenus jest na pewno w 12 domu, bowiem w przypadku osi ascendentu nic się nie zmienia niezależnie od zastosowanego systemu domu (chyba że przyjmiemy system domów równych). Pozdrawiam ciepło i dziękuję za wpis;)
OdpowiedzUsuńJestem" nieszczęśliwą" posiadaczką księżyca (władcy ascendentu) w 12 domu w znkau bliźniat .... Całe zycie pokazuje, iż izolacja i samotnosc jest mi niezwykle bliskaa moimi wrogami zazwyczaj są kobiety.
OdpowiedzUsuńDziękuję za podzielenie się. Faktycznie dla Księżyca w Bliźniętach pobyt w 12 domu może być szczególnie frustrujący
OdpowiedzUsuńU mnie Neptun w XII domu w Skorpionie w retrogradacji – zamiłowanie do wszystkiego, co tajemnicze oraz zainteresowanie psychologią i astrologią.
OdpowiedzUsuńCzy ten Neptun jest mocno akcentowany lub pozbawiony aspektów? Bo z mojego doświadczenia wynika, że sam Neptun w 12 domu to troszkę mało jak na taką mocną realizację.
UsuńW 12 domu w rybach mam Słońce, Merkury, Mars, Jupiter + w baranie Saturn.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie pociesza księżyc w 1 domu w byku..
Nie jest łatwo, mam nadzieję, że wyjdę za te szklane drzwi już niedługo ,-,
Dziękuję za podzielenie się. Pozdrawiam ciepło;)
UsuńW 12 domu mam księżyc w lwie i weste na ascendencie też w lwie. Jestem odizolowana od świata, dużo śpie zwłaszcza jeśli miałam intensywny czas z ludźmi. Myślę sobie, że to odsypianie, w rzeczywistosci mnie to męczy. Jestem lubiana, typowa liderka (Wenus na ascendencie od strony 1 domu) lubię się pokazac i lubię być z ludźmi jednocześnie mnie męczą. Taki paradoks. Zamykam się często w domu, a jeśli ktoś jest u mnie w domu to czuję stres, strasznie źle znoszę dotykanie moich rzeczy. Czuję jakby wtedy ta osoba mnie prześwietlala.Duzo też ukrywam, nikt mnie nie zna naprawdę jakbym całe życie grała. Nie pokazuje swoich słabości ludzie myślą, że jestem taka super i zawsze szczęśliwa, a w środku rozrywa mnie z bólu. Dom jest moim więźniem w którym sama się zamykam.
OdpowiedzUsuńJejku mam bardzo podobnie jak Ty. To niesamowite. Tylko, że ja nie mam żadnej planety w 12 domu ale mam stellium 6 planet w 6 domu :) też bardzo dużo śpię i siedzę w domu. Pozdrawiam
UsuńCóż - klasyczna realizacja Księżyca w 12 domu, ale i Wenus w domu 1. Pozdrawiam serdecznie;)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam z wlasnego doswiadczenia, ze Wenus w 12 domu to niechciana izolacja i samotnosc.
OdpowiedzUsuńCóż - u niektórych osób horoskop realizuje się bardzo dosłownie.
UsuńJa mam w 12 domu Jowisza w RX...ale czytałam, że sporo mimo wszystko znanych osób ma takiego właśnie...np. Bono, Bob Geldof... więc nie wiem co z tym jowiszowym szczęściem, nauką etc...w znaku Ryb w dodatku....ale tylko jedną tam planetę mam i Chirona...pozdrawiam ciepło, Ewa
OdpowiedzUsuńNiestety nie czuję się kompetentna, by wypowiadać się w kwestii Chirona. Moim zdaniem wzięcie pod uwagę 10 astrologicznych planet to nie lada trudność. Poza tym sam Chiron może jedynie potwierdzić cos, co musi byc pokazane przez podstawowe elementy horoskopu.
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł, dziękuję.
OdpowiedzUsuńPosiadam Jowisza, Marsa i Wenus w 12 domu, w Strzelcu. Jowisz z Marsem w ścisłej koniunkcji, do tego Saturn w 2 domu tworzy mocny kwadrat do tych planet.
Jestem osobą bardzo introwertyczną, unikającą dłuższych kontaktów z ludźmi. Do tego mało zaangażowany w świat zewnętrzny. Jestem bardziej zainteresowany życiem wewnętrznym. Plus Neptun w 1 domu, który tworzy ścisły sekstyl do Słońca.
Dziękuję za podzielenie się. Serdecznie pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńAscendentalny rak z koniunkcją Słońca i Wenus w 12 domu w bliźniętach. Obie planety oddalone od osi o 13 stopni, więc to chyba za daleko żeby mówić o planetach na ASC. Żeby jeszcze mocniej rozmyć klimat dodam, że obie odbierają opozycję Neptuna. Mój 12 dom uzupełnia jeszcze merkury w bliźniętach i opozycji do urana, chiron i węzeł płn. Istotnie, jestem osobą skrytą i małomówną. Funkcjonuję najlepiej w samotności lub z b bliskimi osobami obok, ludzie mnie męczą i kontakty z nimi, szczególnie komunikacja werbalna, są dla mnie stresujące. Związki utrzymywane w tajemnicy, pociąg do partnerów niedostępnych i nieosiągalnych.
OdpowiedzUsuńDziękuję za podzielenie się. Pozdrawiam serdecznie;)
OdpowiedzUsuńJak w końcu odwrócić los nieszczęsnego domu 12? Relokacja czasem jest trudna do osiągnięcia jako, że możemy zrobić tylko to, na co pozwala nam nasz horoskop. Czy jest coś, co może zmienić los osoby z Wenus w 12 domu? Czy ma taka osoba szansę na wyjście zza szklanych drzwi i „normalne” życie?!
OdpowiedzUsuń