Jowisz –
planeta beneficzna, zwana też „wielkim szczęściem” - kojarzona jest z fartem
życiowym, a przynajmniej z pomyślnym rozwojem wypadków, a nawet z obietnicą
lepszej przyszłości. Ukończywszy kurs astrologii i praktykując już „królewską
wiedzę”, zazwyczaj uwielbiamy Jupitera, a zwłaszcza jego tranzyty. Jest on mile
widzianym gościem w każdym domu horoskopu. Na tym obszarze
spodziewamy się tylko samych korzystnych odmian losu oraz tego, że w razie ewentualnych zawirowań życiowych tzw. „łut szczęścia” opowie się po naszej stronie. Niestety natura Jowisza jest nieco bardziej skomplikowana, on zaś bywa bardzo przewrotny – i to w kluczowych, rozstrzygających momentach. W ostatnim czasie mogłam się o tym przekonać przynajmniej dwukrotnie. Za każdym razem chodziło akurat o sprawy zawodowe, a konkretnie o awans i objęcie stanowiska kierowniczego.
spodziewamy się tylko samych korzystnych odmian losu oraz tego, że w razie ewentualnych zawirowań życiowych tzw. „łut szczęścia” opowie się po naszej stronie. Niestety natura Jowisza jest nieco bardziej skomplikowana, on zaś bywa bardzo przewrotny – i to w kluczowych, rozstrzygających momentach. W ostatnim czasie mogłam się o tym przekonać przynajmniej dwukrotnie. Za każdym razem chodziło akurat o sprawy zawodowe, a konkretnie o awans i objęcie stanowiska kierowniczego.
Przypadek pierwszy - Jowisz na ascendencie to jednak nie wszystko
Przypadek
pierwszy: pani X aplikuje na stanowisko, mając w dniu rozstrzygającego konkursu
zerową koniunkcję Jowisza do ascendentu. Rzec by można: układ jak marzenie! Na
dodatek urodzeniowo ma ona Jowisza w bardzo mocnym położeniu, bo nie dość, że przebywa
w znaku Strzelca, to jeszcze w kątowym 7 domu. Pozytywne rozpatrzenie jej
kandydatury wydaje się być przesądzone, ja zaś ponad wszelką wątpliwość obstawiam
jej wygraną. Jednak mimo że trudno wyobrazić sobie bardziej sprzyjającą
konfigurację (no może poza tranzytem Jowisza przez MC), pani X już na początku
odpada z konkursu, i to z powodu jakiś stosunkowo błahych powodów formalnych.
Jestem bardzo zaskoczona i na chwilę „obrażam się” na astrologię, bo skoro
Jowisz na ascendencie nie gwarantuje zwycięstwa, to co go zapewnia? Po jakimś
czasie przychodzi mi jednak do głowy prostsza interpretacja tego wydawać by się
mogło kuriozalnego zdarzenia. Otóż pani X jowiszowo przeszarżowała - zgubiła ją
przesadna pewność siebie, a rezultacie nie przygotowała się należycie pod
względem proceduralnym. Nadmierne zaufanie do losu, huraoptymizm i oderwanie od
spraw przyziemnych, którymi niewątpliwie są czynności związane ze zgromadzeniem
odpowiednich „papierów”, to przecież druga twarz Jowisza.
A może po
prostu jej kontrkandydat, który w tym starciu odniósł zwycięstwo, w dniu
konkursu miał lepszy układ? Jego Jowisz co prawda nie znajdował się na osi,
lecz tworzył ścisły trygon z urodzeniowym Słońcem, które rezyduje w 6 domu, a
więc w domu pracy. Ponadto Jowisz – który nota bene w jego kosmogramie siedzi
na descendencie, a więc też jest silny -
jest władcą jego MC, co w połączeniu z dobrym przygotowaniem merytorycznym
jak widać zapewniło mu zwycięstwo.
Przypadek drugi - największym
przeciwnikiem dobrego jest ... lepsze
Przypadek
drugi: pani Y jest postrzegana przez wielu współpracowników jako licząca się kandydatka
do awansu, na który zasłużyła sobie ciężką pracą na rzecz firmy. Przez ostatni
rok Jowisz tranzytuje jej 6 dom, w którym znajduje się także jej urodzeniowe
Słońce, a więc pani ta pełna jowiszowego entuzjazmu dwoi się i troi, by jej
miejsce pracy rozkwitło. Gdy Jowisz tworzy koniunkcję do urodzeniowego Słońca
nadchodzi moment próby. I oto na tym pięknym tranzycie nagle okazuje się, że w
firmie jest „czarny koń”, który błyskawicznie zdobywa ten będący już na
wyciągniecie ręki awans, budząc zaskoczenie nie tylko tej pani, ale pozostałych
pracowników. Gorzkie rozczarowanie pojawia się tuż przed wyjściem Jowisza z 6
domu, niemal podczas jego pobytu na descendencie pani Y. A przecież
astrologiczne rachuby były zupełnie inne – widząc tak piękny tranzyt przez 6
dom i przez Słońce w połączeniu z pracowitością i oddaniem firmie, każdy
astrolog obstawiałby bardzo przecież w tej sytuacji prawdopodobny sukces.
A co działo
się w tym czasie w horoskopie „czarnego konia”? Otóż w kosmogramie urodzeniowym
ma on Jowisza na MC!. Co więcej w momencie tak korzystnego i fartownego (biorąc
pod uwagę poziom zaangażowania w pracę) rozstrzygnięcia tranzytujący Jowisz
wychodził właśnie z domu 10, robiąc jednocześnie ścisłą koniunkcję z Marsem,
który spokojnie rezyduje sobie w tymże 10 sektorze. Z mojego doświadczenia
wynika, że tranzyty Jowisza i Saturna przynoszą ważne wydarzenia pod koniec ich
pobytu w danym domu horoskopu. Są one swoistym podsumowaniem tego, co działo
się przez cały okres tranzytu. Przy czym w przypadku „czarnego konia” takim
podsumowaniem pobytu w Jowisza w 10 domu był awans w pracy czyli klasyk gatunku,
zaś w przypadku pani Y skończył się okres jowiszowego entuzjazmu, idealizmu, na
nawet nadgorliwości w pracy. Awansu nie było, pani Y spektakularnie (a więc
jowiszowo) spadła „z wysokiego konia”, lecz niewątpliwie ze zdarzeń tych, poza
rozwojem zawodowym, wyniosła naukę na przyszłość.
Czego więc możemy się spodziewać po
tranzycie Jowisza?
Z przypadków tych płyną 3
wnioski:
· Tranzyt Jowisza bardzo często powoduje, że
danym temacie po prostu wiele się dzieje. Tak było zarówno w przypadku pani X,
jak i Y. Momenty te były w jakimś sensie ważnymi punktami zwrotnymi w ich
karierze. Obie miały mnóstwo energii i zapału, by realizować się zawodowo. Obie
też wierzyły w powodzenie i były w tym czasie „jowiszowo” postrzegane przez swe
otoczenie. Jednak w parze z tym nie poszło niestety „jowiszowe szczęście”.
Jowisz nie zawsze przynosi namacalne efekty. Duże oczekiwania mogą z kolei
doprowadzić do rozczarowania.
· Podczas tranzytu Jowisza bardzo często mamy do
czynienia z przesadą, idealizowaniem rzeczywistości, nadgorliwością lub
przeciwnie – z niefrasobliwością. I te przypadłości nie ominęły osób poszkodowanych
przez dobroczynnego Jowisza
· Obstawiając sukces osoby
będącej pod silnym wpływem tranzytu Jowisza, trzeba jednocześnie ocenić
horoskopowe układy ewentualnych kontrkandydatów. Największym wrogiem bardzo
dobrej konfiguracji jest bowiem ... konfiguracja jeszcze lepsza.
Witam,
OdpowiedzUsuńmogę tylko potwierdzić trafność powyższych spostrzeżeń, głównie po sobie sądząc... Mam Jowisza na MC, ale Saturna na ASC i Wenus w I-szym domu jako władcę MC. Z kolei Jowisz jest władcą ASC. O rany, jaki ja jestem leniwy czasem... A tranzyt Jowisza przez I-szy dom faktycznie skłania do niefrasobliwości i hurra-optymizmu, gdyby nie Saturnowe oko i jego ostrzegawcze "chrząknięcia" czasem, to pewnie niebezpiecznie dałbym się zbałamucić różowymi okularami Jowisza. Przy dostatecznej, zrównoważonej samodyscyplinie i spełnieniu obligatoryjnych żądań Saturna, Jowisz w dobrym położeniu czyni życie udanym. W nieco słabszym położeniu - także, tylko trzeba nadrobić zaległości wskazane przez jego władcę i ew. Saturna właśnie. Pozycja węzła południowego może coś podpowiedzieć w tym temacie.
Bardzo Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam ciepło ;)
OdpowiedzUsuń