środa, 19 lipca 2017

Jak korzystać z astrologii horarnej?– studium przypadku

🌟🌟🌟
astrologia horarna
Bardzo lubię astrologię horarną. Ten odkurzony niedawno przez miłośników astrologii klasycznej dział „królewskiej wiedzy” w okresie dominacji astrologii humanistycznej uchodził niemal za szarlatanerię. Nic dziwnego - w czasach, gdy idea term, upadków, wywyższeń i wygnań planet czy spalenia przez Słońce była praktycznie nieznana bądź traktowana jak zabobon, zasady astrologii horarnej musiały brzmieć jak dziwaczne „czary mary”. Niesłusznie, bo choć astrologia horarna ma w sobie coś z wróżbiarstwa, horoskop horarny pozwala uzyskać zaskakująco trafną i precyzyjną odpowiedź na pytania dotyczące zarówno naszych codziennych spraw, jak i zagadnień bardziej abstrakcyjnych (takich jak na przykład kwestie polityczne). Ponadto podczas pracy nad horoskopem pytaniowym najłatwiej chyba zrozumieć, na czym polega podstawowa astrologiczna zasada, która brzmi: „jak na górze, tak na dole”. 

W jaki sposób działa astrologia horarna?
Horoskop horarny sporządza się na datę, godzinę i miejsce, w którym astrolog zrozumiał zadane pytanie. Cała sztuka polega na odnalezieniu właściwych sygnalizatorów sprawy i zbadaniu ich kondycji oraz relacji zachodzących między nimi. W horoskopie horarnym liczą się właściwie 2-3 planety (oraz zawsze Księżyc) – to „aktorzy” uwikłani w sprawę, którzy odtwarzają przed astrologiem pewną fabułę obrazującą bieżącą sytuację i rozwój wypadków. Reszta planet jest w zasadzie nieistotna – skupiamy się tylko na opowieści snutej przez sygnifikatory. W astrologii horarnej - niezależnie od tego, czy ktoś jest zdeklarowanym zwolennikiem podejścia humanistycznego czy hołduje astrologii klasycznej - zawsze trzymamy się reguł  tej drugiej i dlatego w zasadzie nie bierzemy pod uwagę planet transaturnicznych – tj. Urana, Neptuna i Plutona, zaś władcami znaków są ich starzy władcy- od Słońca do Saturna włącznie.

Pułapki horoskopów pytaniowych
Korzystając z astrologii horarnej, trzeba uważać na pułapki, które zastawia na nas nasze ego lub też emocje wywoływane przez pytanie. Oto najczęstsze z nich:



⏪ PUŁAPKA 1 - Jesteśmy nadmiernie zaangażowani emocjonalnie w badaną sprawę -  wówczas analizując horoskop, trudno nam zachować obiektywizm, a w jego miejsce pojawia się myślenie życzeniowe i naginanie interpretacji do naszych oczekiwań 

⏪ PUŁAPKA 2 - Nie jesteśmy gotowi na odpowiedź, jakakolwiek by ona nie była. Z mojego doświadczenia wynika, że są pytania, których lepiej nie zadawać. I to nie tylko dlatego, że zgodnie z punktem pierwszym sami sobie najprawdopodobniej takiego kosmogramu nie zinterpretujemy prawidłowo, ale przede wszystkim dlatego, że to, co zobaczymy, może nas niepotrzebnie wystraszyć, zniechęcić czy w inny sposób  negatywnie wpłynąć na nasze podejście do interesującej nas sprawy   
⏪ PUŁAPKA 3 – szukamy sposobów na to, aby w pytaniu  jakość  „obejść” to, co dla nas z jakiś powodów trudne i zamiast jasno wyartykułować, o co nam  tak naprawdę w skrytości serca chodzi, zadajemy pytanie „nie wprost”, luźno powiązane z najważniejszą dla nas kwestią, licząc na to, że odpowiedź i tak padnie niejako „przy okazji” (np. zadanie pytania: „czy córka wyprowadzi się z domu”, podczas gdy w rzeczywistości chodzi nie tyle o wyprowadzkę, co o przetrwanie małżeństwa, które może się rozpaść po wyfrunięciu dzieci z gniazda)

Dlatego też należy zawsze zastanowić się, o co w istocie chcemy zapytać „gwiazdy” i właściwie sformułować pytanie. Takie kluczenie przy zadawaniu pytań utrudnia, a niekiedy wręcz uniemożliwia uzyskanie sensownej odpowiedzi – często wtedy widać, że horoskop  „wariuje”, dając do zrozumienia, że tak naprawdę „nie o to chodzi”.   

W jaki sposób interpretujemy horoskop horarny?
Pokażę to na przykładzie pytania, które zadałam 2 lata temu. Brzmiało ono następująco: 

Czy dostanę odpowiedź na moją propozycję artykułu do zamieszczenia w renomowanym tygodniku opiniotwórczym?

Kontekst zadania pytania
Jakiś czas przed zadaniem tego pytania zamarzyła mi się kariera dziennikarska. Napisałam więc tekst będący nawiązaniem i zarazem polemiką z artykułem zamieszczonym w tej gazecie. Pytanie brzmiało jak powyżej, jednak był to klasyczny przykład kluczenia i oszukiwania samej siebie. Nie liczyłam oczywiście na jakąkolwiek wiadomość, lecz na publikację mojego artykułu. Otrzymanie odpowiedzi miało być dla mnie równoznaczne z zaakceptowaniem mojego tekstu i opublikowaniem go na łamach tego tygodnika. Oto horoskop: 

 Dane: 21.07.2015 godz. 16.18 Warszawa 
 
Horoskop horarny: Czy dostanę odpowiedź od redakcji? 21.07.2015 godz.16.18


Ważność horoskopu horalnego
Po pierwsze – test na ważność horoskopu. Zawsze warto zbadać, czy horoskop horarny jest w jakiś sposób podobny do horoskopu urodzeniowego osoby pytającej. Dzieje się tak często w pytaniach naprawdę istotnych dla kwerenta. Jak było w tym przypadku? To niewiarygodne, ale ascendent horoskopu horarnego jest w jednostopniowej koniunkcji do mojego urodzeniowego MC (27 stopień Skorpiona) – a przecież sprawa dotyczy kwestii zawodowych i mojej „kariery”! Z moich doświadczeń wynika, że brak podobieństwa horoskopu pytaniowego do kosmogramu urodzeniowego nie unieważnia go, a w pytaniach o rzeczy bardziej błahe często wręcz w ogóle nie zachodzi. Z kolei zaistnienie punktów stycznych wydaje się podkreślać rangę i wagę badanego problemu dla osoby pytającej.

Poszukiwanie sygnifikatorów sprawy
Sygnifikatorem mojej osoby (czyli osoby pytającej) jest jak zawsze władca ascendentu – w tym przypadku Mars w Raku. No cóż - moja pozycja jako „początkującej dziennikarki” w zderzeniu z liczącym się tytułem jest raczej słaba, ale też nie beznadziejna (w końcu Mars w Raku jest „tylko” w upadku, a nie na wygnaniu). Mars jest w 8 domu. Zgodnie z regułami astrologii horarnej takie posadowienie pokazuje, że wydarzeniu towarzyszą silne emocje po stronie kwerenta. Tak też w istocie było – pojawił się  lęk przed tym, „co to będzie?” i czy aby nie ośmieszyłam się, wysyłając mój tekst do tak szacownego miejsca.
Sygnifikatorem wydawnictwa jest władca domu 9 (mając do wyboru dom  3 lub 9, wybrałam dom 9, gdyż jest to znaczące, wpływowe wydawnictwo kształtujące poglądy czytelników, poza tym  władca 3 domu będzie sygnifikatorem mojego artykułu), a więc jest to Słońce w Raku.  
Sygnifikator mojego artykuł jest z kolei władca domu 3 czyli Saturn w Skorpionie. Co ciekawe, jest on na ascendencie, czyli „we mnie” – to moje wypieszczone dzieło (tak na marginesie proces jego powstawania był naprawdę saturniczną robotą – widzimy więc, że horoskop faktycznie „opowiada”  nam właściwą historię).
Zarówno Słońce w Raku, jak i Saturn w Skorpionie są w tzw. peregrynum, a więc w pozycji neutralnej – czyli nie są ani szczególnie osłabione, ani tez wzmocnione.

Co się już wydarzyło, a co wydarzy w tej sprawie?
Próbując odtworzyć przebieg zdarzeń, zawsze badamy aspekty między sygnifikatorami - separacyjne pokazują, co się już wydarzyło, zaś aplikacyjne - o się dopiero wydarzy. I tak Saturn - czyli mój artykuł - tworzy separacyjny trygon ze Słońcem – wydawnictwem - czyli tekst fizycznie dotarł do redakcji. Nie mogę więc mieć wątpliwości, że go w ogóle nie otrzymali. 
Niestety na tym koniec dobrych wiadomości. Księżyc, który zawsze jest bardzo ważny, gdyż wskazuje na wydarzenia oraz pomaga ustalić czas ich wystąpienia,  właśnie wszedł do znaku Wagi i wyjątkowo długo nie utworzy żadnego aspektu. Ma do przemierzenia aż 18 stopni zanim dotrze do aplikacyjnej kwadratury z Marsem w Raku (czyli symbolicznie ze mną). To wskazuje na brak jakichkolwiek wydarzeń w terminie co najmniej ok. 2 tygodni. Poza tym i tak nie chodzi tu przecież o moje działanie, ale o reakcję ze strony wydawnictwa czy też „ruch”, w który zaangażowany byłby mój artykuł. Tymczasem Księżyc w ogóle nie utworzy aspektu z sygnalizatorem wysłanego tekstu (Waga i Skorpion nigdy nie tworzą że sobą żadnego klasycznego aspektu), co gorsza nie utworzy go również z sygnifikatorem wydawnictwa, który co prawda jest w końcówce Raka i dlatego teoretycznie mogłaby powstać kwadratura z Księżycem w Wadze, ale zanim do tego dojdzie, Słońce przejdzie już do znaku Lwa i potencjalny aspekt zostanie udaremniony.
Na dodatek także sygnifikator mnie samej – Mars w Raku -  również nie utworzy w najbliższym czasie żadnych aspektów – kwadratura do Księżyca i trygon do Saturna to melodia odległej przyszłości. Poza tym przecież znowu to nie ja mam kreować wydarzenia …

Określanie czasu wydarzeń
Zadając to pytanie, niestety nie zawęziłam okresu, w ciągu którego miałaby nadejść odpowiedź. Warto to robić, ponieważ określanie czasu wydarzeń jest zawsze dość trudne. Jednak w tym przypadku jest rzeczą oczywistą, że aby to miało sens, odpowiedź musiałaby nadejść szybko - w ciągu tygodnia, najdalej dwóch. Znając realia funkcjonowania dzisiejszych mediów, po tym czasie mój polemiczny tekst stanie się „odgrzewanym kotletem” i nikt już nie będzie zainteresowany jego upublicznieniem.

Werdykt
Jak już napisałam Słońce -  wydawnictwo wkrótce zmieni znak. Do tej pory jest w tym samym znaku i w tym samym żywiole co ja i co mój tekst (wszystkie trzy sygnalizatory są w znakach wodnych). Z tego wynika, że być może wpisałam się jakoś w oczekiwania wydawnictwa i być może tekst napisany został zgodnie z obowiązującą w tym momencie„linią” wydawniczą.
Niestety przejście Słońca do Lwa, gdzie będzie on w swoim władztwie, poważnie wzmacnia wydawnictwo, ale i oddala je zarówno ode mnie, jak i mojego artykułu, tworząc z nim układ kwadraturowy (Lew kwadratura Skorpion). Test wkrótce przestanie im pasować?
Na dodatek Saturn - czyli mój tekst -  jest w retro, z którego nie wyjdzie zbyt szybko -  może więc został odłożony, pominięty? W każdym razie ruch wsteczny na pewno osłabia moc jego oddziaływania na kolegium redakcyjne.
Co więcej, Merkury - naturalny sygnifikator tekstu i działalności pisarskiej - jest spalony przez Słońce (koniunkcja aplikacyjna). Słońce-wydawnictwo „nie widzi” tekstu? A może to ja wysłałam go, ignorując fakt, że jestem bez szans w morzu propozycji, które zapewne otrzymuje ono każdego dnia?

Jak należy się domyślić, żadnej odpowiedzi nie otrzymałam ;)
Podziel się :)

3 komentarze:

  1. "
    Czy dostanę odpowiedź na moją propozycję artykułu do zamieszczenia w renomowanym tygodniku opiniotwórczym? "
    Nie ma najważniejszego-czy w pytaniu nie znajduje się błędne twierdzenie-w tym można mieć wątpliwości co do tego czy jest renomowane wydawnictwo.


    Tu jest sporo na temat tego działu astrologii:
    Co do ważności horoskopu zacytuję:
    "Badanie ważności horoskopu to istotna procedura, której żaden astrolog horarny nie powinien pomijać w swojej pracy. Po pierwsze dlatego, że dokładna analiza kondycji ascendentu, jego władcy i Księżyca jest kluczowa dla znalezienia odpowiedzi na pytanie. Niektórzy astrologowie uważają, że reguły, które omówiłam w tym artykule, służyły w dawnych czasach jako asekuracja dla astrologa, kiedy nie chciał udzielić odpowiedzi na pytanie, bo bał się, że jego klient mu zaszkodzi, kiedy usłyszy werdykt. Dlatego nie warto się nimi więcej przejmować i branie ich pod uwagę nie ma sensu. Nie zgadzam się z tym. Często przekonałam się, że powyższe reguły zaciemniają werdykt i jasny obraz sytuacji, a niekiedy uniemożliwiają szybkie rozwiązanie sprawy lub odczytanie horoskopu. Jednak na pewno nie podzielam opinii niektórych astrologów, że te reguły powinny zniechęcić do szukania odpowiedzi na pytanie w horoskopie horarnym. Wprost przeciwnie, im trudniejszy horoskop, tym ważniejsze pytanie i cenniejsza wskazówka dla osoby pytającej." ze strony http://izabelapodlaska.pl/index.php?id=127 .Jednak myślę że w pewnych przypadkach należy kategorycznie horoskop zlekceważyć jak o wspomnianym przypadku pytania z błędnym twierdzeniem.Dobrze by było gdyby opisać dane typy pytań i omówić interpretację w przypadku gdy pytający =badający czy zgubiony przedmiot jest pytającego,badającego czy pożyczony.Do tego dziwne jest że piszą aby nie uwzględniać ostatnio odkrytych planet a uwzględniać gwiazdy.Na pewno Uran jest znacznie ważniejszy od np. Antaresa zwłaszcza odizolowany od innych elementów astrologicznych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm...artykuł to Pani "dziecko", coś, co Pani stworzyła, zdecydowanie władca domu V horoskopu. Był do kitu,mało konkretny, zbyt wielokierunkowy i chyba przesadnie złośliwy/ Mars w upadku /. Wydawnictwo to władca domu X, to do niego kierowana była "prośba" o zamieszczenie artykułu, więc i cały horarny należy potraktować jako horoskop prośby. Samo wydawnictwo, Merkury, w aplikacyjnym spaleniu /to maksymalne uszkodzenie/ ślepe, głuche i w bardzo kiepskiej kondycji finansowej, więc i tak kasy by z tego nie było, a o to przecież Pani chodziło / Saturn wł IIdomu wisi nad Asc jak chmura gradowa/. Zresztą samo pojawienie się Saturna w tym miejscu wzmacnia negatywny wydżwięk tego horoskopu i jest kolejnym czynnikiem wskazującym na odpowiedż NIE. Do tego Merkury nie jest przychylny Marsowi /jest w znaku jego upadku/ itd, nawet bez rozpatrywania reszty godności wynik był jednoznaczny. Pozdrawiam ciemną nocą
    ps Nawiązując do przedmówcy: Pani Podlaska nie jest żadnym autorytetem, a już na pewno w dziedzinie astro horarnej

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za komentarz. " [artykuł] Był do kitu,mało konkretny, zbyt wielokierunkowy i chyba przesadnie złośliwy" - zgadza się "Samo wydawnictwo, Merkury, w aplikacyjnym spaleniu /to maksymalne uszkodzenie/ ślepe, głuche i w bardzo kiepskiej kondycji finansowej, więc i tak kasy by z tego nie było, a o to przecież Pani chodziło" - przeciwnie: wydawnictwo bogate, a mnie nie chodziło o zarobek, bardziej o bycie zauważoną "Pani Podlaska nie jest żadnym autorytetem, a już na pewno w dziedzinie astro horarnej" - każdy ma prawa do swojego zdania, ale ja odbieram to za niepotrzebną złośliwość. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteś! Bardzo chętnie poznam Twoje zdanie, ale jako administrator strony zastrzegam sobie prawo do usuwania wszelkich obraźliwych i niezgodnych z prawem wypowiedzi.