Wszystkim zmartwionym faktem, że coraz trudniej
jest się nam sparować, niezmiennie powtarzam, że na szczęście minęły już czasy,
w których partnera życiowego (co ja piszę – oczywiście małżonka! 😀) bezwzględnie
należało znaleźć najpóźniej przed 25 rokiem życia, gdyż temu, kto się spóźnił,
natychmiast przyklejano łatkę „dziwaka”, toteż na ogół pozostawał mu klasztor
lub przykry los „starej panny” czy „starego kawalera”. Na szczęście, bo zmiana
obyczajowości, która zaszła mniej więcej w ciągu ostatnich 20 lat, daje szanse
na spełniony związek właściwie w każdym wieku. Tak zwany „rynek matrymonialny”
jest bowiem dziś znacznie pojemniejszy niż jeszcze chociażby kilka dekad
wstecz. Dawniej małżeństwo było w zasadzie nierozerwalne, a bycie rozwódką czy
rozwodnikiem stygmatyzowało na tyle skutecznie, że było rzeczą arcytrudną (choć
oczywiście nie niemożliwą) ułożyć sobie życie raz jeszcze. Możliwość związania
się ponownie dawało w zasadzie dopiero wdowieństwo lub też napotkanie osoby o
takim właśnie statusie.
Dzisiaj natomiast oprócz trzydziestoletnich (i
starszych) singielek oraz singli pulę poszukujących i poszukiwanych zasilają
nie tylko Ci, którzy stracili partnera w tragicznych okolicznościach (a
ponieważ żyjemy teraz znacznie dłużej, liczba wdów i wdowców, którzy czują
jeszcze potrzebę bycia z kimś, stale się powiększa), ale także tzw. panny i
kawalerowie z odzysku. Mimo że kij ma dwa końce i powszechność rozwodów, z jaką
mamy obecnie do czynienia, ma wiele negatywnych skutków, nie zmienia to jednak faktu, że sytuacja ta
zwiększa szanse na satysfakcjonującą relację bez względu na wiek i wcześniejsze
doświadczenia, dając nadzieję także tym, którzy z różnych powodów nie stworzyli
jej do tej pory.
Ciesząc się szczęściem tych, którzy zbudowali
związek - często po latach poszukiwań „tego właściwego” lub „tej właściwej” - a także wysłuchując historii moich klientów,
zauważyłam ciekawą tendencję, która do niedawna była równie rzadka jak 50 lat
temu rozwód z powodu tzw. „niezgodności charakterów”. O ile - wykluczając przy tym małżeństwa licealne
czy studenckie równolatków - swojego czasu swoistą normą był mąż starszy
(niekiedy znacznie) od żony, to obecnie coraz częściej kobiety wiążą się z
mężczyznami młodszymi od siebie – i to sporo jak na wcześniejsze standardy, bo z młodszymi o co najmniej kilka, a czasem nawet kilkanaście lat.
Znaczna różnica wieku - i to w kierunku rzadko
dotąd spotykanym (bo to nie dojrzały, ustatkowany życiowo, starszy o dekadę
mężczyzna poślubia młodą kobietę, lecz dojrzalsza metrykalnie kobieta jest
atrakcyjna dla mężczyzny wyraźnie młodszego) – musi budzić zainteresowanie
astrologa. Pominąwszy fakt, że przeciętna kobieta czterdziestoletnia w roku
2018 zazwyczaj żyje i wygląda zupełnie
inaczej niż jej matka, gdy była w podobnym wieku, warto poszukać
astrologicznych przyczyn tego, że zwłaszcza panie urodzone w drugiej połowie
lat 70-tych cieszą się autentycznym zainteresowaniem wśród panów, którzy
przyszli na świat w latach 80-tych.
Wydaje mi się, że w tych właśnie rocznikach zjawisko to jest najbardziej
rozpowszechnione, lecz naturalnie trend ten rozciąga się również na kobiety i
mężczyzn z roczników starszych i
młodszych.
Jakie są astrologiczne korzyści ze związków, w
których partnerów dzieli pewna różnica wieku? Co astrologia mówi o powodach
tego, że obecnie kobiety czterdziestoletnie coraz częściej znajdują szczęście w
ramionach trzydziestolatków, zaś trzydziestoletnich mężczyzn nie odstręcza od
nich ani pesel, ani społeczne konwenanse?
Wiek ma znaczenie … w astrologii porównawczej
Z
astrologicznego punktu widzenia związek osób, które dzieli przynajmniej
kilkuletnia różnica wieku, może być o wiele ciekawszy i bardziej rozwijający
niż stworzenie pary z równolatkiem. Dlaczego tak się dzieje? Otóż gdy
zdecydowaliśmy się na bycie z kolegą/koleżanką z klasy lub z kimś z tego samego
roku na studiach, osoba ta najprawdopodobniej ma planety społeczne (czyli
Jowisza i Saturna) oraz pokoleniowe (Urana, Neptuna i Plutona) posadowione
bardzo blisko naszych planet - a więc
nie tylko w tym samym znaku zodiaku co my, ale być może nawet na zbliżonym
stopniu tegoż znaku. Z jednej strony powoduje to, że nasz wybranek lub wybranka
oczywiście wspiera nasze pozytywne konfiguracje horoskopowe (cudownie jest,
jeśli mamy urodzeniowo np. trygon Wenus i Jowisza, a małżonek urodzony tylko
kilka miesięcy wcześniej bądź później swoim własnym Jowiszem, który zajmuje
bardzo podobną pozycję także w jego kosmogramie, aspektuje również naszą Wenus,
niejako „pomnażając” nam ten jakże pozytywny aspekt). Jednak z drugiej strony na tej samej zasadzie
partner taki może nam wzmocnić układy
negatywne (np. sami posiadamy Księżyc w koniunkcji z Saturnem, a nasz partner –
rówieśnik swoim własnym Saturnem dodatkowo „siedzi nam” na tym Księżycu, nie
pozwalając ani na chwilę oddechu i jedynie pogłębiając nasze księżycowo –
saturniczne nastroje). Oczywiście jako równolatkowie my tak samo oddziałujemy
na horoskop naszego partnera. Efekt jest
taki, że rówieśnicy mogą czasami nieco „zamulać się” horoskopowo i czuć, że w
swoim towarzystwie trochę duszą się we własnym energetycznym sosie.
Sytuacja wygląda zupełnie inaczej, gdy uczestników
relacji dzieli przynajmniej kilka lat różnicy – i to niezależnie od tego, czy mówimy o relacji partnerskiej czy też o
układzie dziecko – rodzic, wnuczek – babcia itp. Wówczas co prawda partnerzy na
ogół nie wzmacniają sobie nawzajem swoich korzystnych konfiguracji, ale
ponieważ planety społeczne i pokoleniowe drugiej strony znajdują się jeśli
nawet nie w innym znaku zodiaku, to już na pewno na innym stopniu tegoż znaku,
jest szansa na to, że w ciekawy sposób wpłyną na nasz kosmogram, tworząc do
niego całkiem nowe aspekty, których sami urodzeniowo nie posiadamy. Oddziaływanie horoskopu drugiego człowieka na nasz osobisty horoskop
przypomina bowiem permanentny tranzyt, który odczuwamy zawsze, gdy jesteśmy w
towarzystwie tej osoby. Jeśli więc sami nie
mamy na przykład sekstylu Urana
do Słońca lub Jowisza na ascendencie, a doświadczamy go dzięki wpływowi horoskopu naszego partnera, będziemy czuć w jego obecności odżywczy powiew nowości
i ekscytacji.
Jak zawsze istnieje jednak także druga strona
medalu. Dobrze, jeśli „poprzesuwane” planety osoby wyraźnie starszej lub
młodszej od nas tworzą do naszych planet fantastyczne aspekty harmonijne.
Niestety jest również prawdopodobne, że zamiast sekstyli czy trygonów spotkamy
się z oddziaływaniami niepożądanymi - na przykład z koniunkcją Plutona partnera
do naszego Księżyca (której my sami nie mamy w kosmogramie) czy też z opozycją
Neptuna na naszej ładnie aspektowanej Wenus. I w tym wypadku mamy do czynienia
z odmiennością oraz z wyjściem poza nasz własny horoskop, tylko czy aby o takie
przełamanie rutyny chodzi?
Takie negatywne aspekty odbierane przez nasz kosmogram
ze strony „drugiej połówki” bywają naprawdę trudne – tym bardziej, że sami w
sobie nie czujemy takich oddziaływań, bo posiadamy ich we własnym horoskopie natalnym i w związku z tym nie
jesteśmy do nich przyzwyczajeni, ani też nie opracowaliśmy strategii, jak sobie
radzić z napięciami przez nie stwarzanymi. Tymczasem odkąd związaliśmy się z
daną osobą, mamy z nimi do czynienia na co dzień…
Trudna sytuacja może wystąpić między innymi w
przypadku siedmio - czy czternastoletniej różnicy wieku (oraz każdej innej
wielokrotności siedmiu), szczególnie jeżeli w naszym własnym horoskopie Saturn
tworzy jakiś nieharmonijne aspekty do planet osobistych lub do osi. Może okazać
się bowiem, że druga osoba powieli nam te aspekty swoim Saturnem, który akurat
co siedem lat wchodzi do znaku tej samej jakości, powodując powstanie aspektu
kwadratury, opozycji lub koniunkcji nie tylko do naszego urodzeniowego Saturna,
ale i tym samym do wszystkich planet niekorzystnie przez niego aspektowanych w
naszym osobistym kosmogramie. Takie „zsaturnienie” nie najlepiej wróży relacji…
Przejdźmy teraz do intrygującej kwestii związków
młodszych mężczyzn ze starszymi kobietami i ich astrologicznych przyczyn.
Pluton i Uran w Wadze – dwóch planetarnych
reformatorów relacji międzyludzkich w akcji
Rewolucyjne, transformujące zmiany w podejściu do
małżeństwa i związków międzyludzkich, o których wspomniałam na wstępie i które
uczyniły akceptowalnymi różnego rodzaju „nietradycyjne” związki, to efekt pobytu aż dwóch planet pokoleniowych:
Plutona i Urana w znaku Wagi. Ta pierwsza
planeta przebywała w znaku, który patronuje wszelkiego rodzaju relacjom, od roku 1972 do roku 1984, a ta druga w latach 1969 -1975. To wtedy
przyszli na świat ludzie, którzy w dorosłym życiu chcąc – nie chcąc natychmiast
przeorali obszary życia związane ze związkami
i partnerstwem, czego skutki widać dziś gołym okiem.
Tymczasem kobiety, które obecnie stosunkowo często
nawiązują szczęśliwe relacje ze znacznie młodszymi partnerami, urodziły się
przecież w drugiej połowie lat 70-tych, a więc co prawda z Plutonem w znaku
Wagi, lecz z Uranem już w znaku Skorpiona.
Sądzę jednak, że sytuacja, której teraz doświadczają, nie byłaby
możliwa, gdyby nie ich starsze koleżanki, które urodziły się właśnie z Uranem w
znaku Wagi.
Bunt pokolenia „Urana
w Wadze” (rocznik 1969 – 1975)
Jak wspominałam podczas mojego tegorocznego wykładu
na X Konferencji Polskiego Stowarzyszenia Astrologicznego („od Urana w Rybach do Urana w Wodniku – 12
uranicznych pokoleń Polaków”),
pozycja Urana w znakach zodiaku pokazuje, jak i na jakim obszarze
7-letnie pokolenie osób posiadających go w danym znaku zodiaku wyraża bunt,
który ma moc zmieniania rzeczywistości – oczywiście w sposób i w dziedzinach
bezpośrednio związanych z tymże znakiem. A to właśnie pokolenie „Urana w Wadze”
- czyli osoby urodzone w latach 1969 – 1975 radykalnie zmieniło obyczajowość
dotyczącą szeroko rozumianego partnerstwa. Stali się oni między innymi
prekursorami zamieszkiwania par przed ślubem (aż trudno uwierzyć, że jeszcze w
pierwszej połowie lat 90-tych uchodziło to za zjawisko „nie do pomyślenia”),
jak i rozwodów „tylko” z powodu „ogólnego niedopasowania” oraz ponownego
wiązania się z kimś innym na drugą połowę życia. Dzięki temu pokoleniu normą
stała się kohabitacja (zwana kiedyś konkubinatem), związki „na próbę” oraz
faktyczne równouprawnienie między kobietą a mężczyzną i sprawiedliwy podział
obowiązków w partnerstwie.
Bunt pokolenia „Urana w Skorpionie” (rocznik 1975 –
1982)
Natomiast
pokolenie „Urana w Skorpionie” zbuntowało się, poszerzając sferę swej wolności
seksualnej oraz niezależności jeśli chodzi o zasoby materialne, czym dołożyło
swoją cegiełkę do uniezależniania się od posiadania stałego partnera, bez
którego wcześniej właściwie nie sposób było prowadzić akceptowanego przez
społeczeństwo życia erotycznego, ani też utrzymać się pod względem
ekonomicznym, gdyż najczęściej wymagało to posiadania męża, który zabezpieczy
byt oraz żony, która w zamian za bezpieczeństwo finansowe pełnić będzie rolę
gospodyni domowej. Bunt w takiej formie i o takich skutkach możliwy był
oczywiście także dzięki przemianom gospodarczym i społecznym lat 90 – tych, w
których to generacja „Urana w Skorpionie” wchodziła w dorosłe życie.
Wyemancypowane niewiasty
Bunt pokolenia z Uranem w znaku Skorpiona
szczególnie mocno dotyczy płci żeńskiej. To pierwsze pokolenie kobiet, które
wyraźnie postawiło na samodzielność i samowystarczalność. Zbuntowało się ono (nierzadko za namową
własnych matek) przeciw skorpionicznej zależności emocjonalnej i materialnej między partnerami, co wiązało się ze zdobyciem dobrego wykształcenia, a nawet z
przyłączeniem się do tzw. „wyścigu szczurów” w brutalnej i znów jakże skorpionicznej
rywalizacji o lepsze stanowisko i wynagrodzenie.
Po przetarciu szlaków przez pokolenie „Urana w
Wadze” kobiety te skorzystały także z
przyzwolenia na wieloletnie singlowanie bez konsekwencji w postaci
wytykania placami, jakie niechybnie spotkałoby je jeszcze dekadę wcześniej.
Stać je było na samodzielne życie, co z kolei umożliwiło krytyczny stosunek do
potencjalnych partnerów w ich wieku, którzy nie spełniali oczekiwań, a
jednocześnie nie byli już niezbędni, by zapewnić godziwą egzystencję oraz
uniknąć negatywnej oceny społecznej.
Dużo większa swoboda seksualna, do której to pokolenie znacząco się
przyczyniło, również nie zmuszała do przyspieszenia decyzji matrymonialnych,
zwłaszcza że owocem wejścia do gry pokolenia „Urana w Skorpionie” jest także
coraz więcej dzieci urodzonych poza związkiem małżeńskim.
Naturalnie procesy zmian w podejściu do związków
cały czas wpierał ich działający w tle urodzeniowy Pluton
w znaku Wagi oraz Neptun w znaku Strzelca, który kazał im
nieświadomie podmywać m.in. dotychczasowy system wartości, moralności oraz
wierzenia religijne - ale to już temat na osobny artykuł.
Rekiny binzesu
Natomiast mężczyźni z pokolenia „Urana w
Skorpionie” zbuntowali się nieco inaczej – tj. również wpisali się w wyzwolenie
seksualne i dlatego długo nie poszukiwali stałych związków, a wielu z nich postawiło
także na dążenie do samowystarczalności i niezależności emocjonalnej, w zamian stając
się uzależnionym od dających poczucie wolności władzy, pracy, pieniędzy oraz
najlepszych zasobów, czego zdobywaniu (jak na Skorpiona przystało – bez reszty)
poświęcili swą młodość. To jedna z przyczyn, dla których dość trudno jest im porozumieć
się z rówieśniczkami, które to często
przecież wręcz rywalizują z nimi w tych ambitnych dążeniach. Ponadto być może
symbolem wywalczonej niezależności i statusu stały się dla nich kobiety młodsze
i mniej doświadczone, a już na pewno w inny sposób wyrażające swój bunt.
Hoży trzydziestolatek z Uranem w Strzelcu i wyzwolona
czterdziestka z Uranem w Skorpionie
Kim pod względem astrologicznym są mężczyźni mający
dziś ok. 30 lat, którzy łamiąc stereotyp mówiący o tym, że to raczej partner
powinien być starszy o partnerki (a jeśli nawet jest odwrotnie, to różnica
wieku nie powinna wynosić więcej niż 2-3 lata), decydują się poważne na związki
z kobietami w okolicach 40-tki ? Otóż bardzo często są to przedstawiciele
pokolenia urodzonego z Uranem w znaku
Strzelca (rocznik 1983 – 1990). Ich bunt polega przede wszystkim na
sięganiu dalej niż sięgano dotychczas – tak pod względem fizycznym, jak i
mentalnym. Pokolenie „Urana w Strzelcu” to obywatele świata, stawiający na
własny rozwój, edukację, znajomość języków, niewidzący powodu, dla którego dom
należy zakładać koniecznie w miejscu urodzenia czy żyć według dotychczasowych
reguł i wartości. Nic więc dziwnego, że podobają im się wyzwolone, bardzo samodzielne,
dobrze wykształcone i poszukujące dla siebie miejsca w nowych czasach, sporo od
nich starsze singielki, które są w stanie dotrzymać im kroku. Do tego wielu z tych młodych mężczyzn ma już
Neptuna w znaku Koziorożca oraz Plutona w znaku Skorpiona, co oznacza,
że przynależą do pokolenia, dla którego naturalne jest powolne rozmywanie
tradycji, struktur i konwenansów (typu „kobieta powinna być młodsza od
mężczyzny”) – to oczywiście za sprawą Neptuna - oraz rewolucjonizowanie sfery
seksualnej i podejścia do wartości społecznych i zasobów (tu widać pewną
wspólnotę celów Plutona w Skorpionie z generacją „Urana w Skorpionie”).
Nie trzeba dodawać, że - jak wyjaśniałam na
początku - mężczyźni, które posiadają
Urana, Neptuna i Plutona (nie mówiąc już o Jowiszu czy Saturnie) w zupełnie innych znakach zodiaku niż ich
„drugie połówki” mogą przecież w
arcyciekawy sposób oddziaływać na
horoskopy swych starszych partnerek (i vice versa) 😄.
A wy
zetknęliście ze związkami, o których piszę w tym artykule? Znacie je ze
słyszenia czy z autopsji? Dajcie znać w komentarzu 😊
Tym, którzy już znaleźli swoją „drugą połówkę” i
zdecydowali się na zawarcie związku małżeńskiego w przyszłym roku, polecam mój
artykuł o elekcjach ślubnych i najlepszych datach na ślub w 2019 roku, który
znajdziecie tutaj.Najlepsze daty na ślub w 2019
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że jesteś! Bardzo chętnie poznam Twoje zdanie, ale jako administrator strony zastrzegam sobie prawo do usuwania wszelkich obraźliwych i niezgodnych z prawem wypowiedzi.